Paulina Górska na łamach dziennika Nowiny nt. lodów.
– Czy możemy bezkarnie zajadać się lodami? – Wszystko w granicach rozsądku. Lody są najmniej kaloryczne ze wszystkich deserów, ale oczywiście to też zależy od rodzajów. Najbezpieczniejsze są lody sorbetowe, czyli wyglądające jak zamrożone soki. One mają najniższą wartość kaloryczną. Jedna gałka to ok. 25 kcal. Trochę hardziej kaloryczne są owocowe mleczne, które mają ok. 30 kcal, a śmietankowe — ok. 40. Ale już te z ba-kaliami, polewą czekoladową czy bitą śmietaną — aż 90, czyli 3-4 razy więcej niż sorbetowe. Jeśli więc dbamy o linię, zdecydowanie doradzam sorbety i lody mleczne.
– Jak często możemy zafundować sobie lody? – Osoby, które nie mają problemów z nadwagą i nie są na diecie; mogą jeść lody nawet kilka razy w tygodniu. Trzy małe gałki to podobna wartość kaloryczna jak pól batonika. Natomiast osobom na diecie zalecam jeść lody nie za często, raz na 1-2 tygodnie. – A jeśli chodzi o wartość odżywczą lodów… – Wszystkie z dodatkiem mleka są bardzo dobrym źródłem wapnia wzmacniającego kości. Zwłaszcza w przypadku dzieci jest to ważne. Dzieciom lepiej kupić loda mlecznego niż bakaliowego.
– Jakie jeszcze plusy mają lody? – Jak każde słodycze, poprawiają humor, działają uspokajająco. Wydziela się serotonina — hormon szczęścia. Podczas upału chłodzą nasz organizm, co sprawia, że lepiej funkcjonujemy. Wspomagają też trawienie, są bowiem lekkostrawne. Poza chorymi na cukrzycę (lody zawierają cukier), raczej wszyscy mogą je śmiało jeść. – Jedząc lody dzień w dzień i nie dbając o dietę, jak dużo przytyjemy w ciągu miesiąca? – To jeszcze zależy od tego, co jemy na pozostałe posiłki, ale przesadne objadanie się lodami na pewno odbije się na sylwetce. Duże lody z polewą to ok. 300-400 kcal. Gdyby to szybko przeliczyć, to myślę, że przez miesiąc można przybrać na wadze nawet 1-2 kg.